Choć idea statku lżejszego od powietrza jest dużo starsza niż aerodyna z napędem, to nie znalazła ona praktycznego zastosowania w transporcie.
Na przełomie XIX i XX wieku sterowce stanowiły ciekawostkę techniczną oraz jedyny środek do podbijania przestworzy i być może ten stan rzeczy utrzymałby się do dnia dzisiejszego, gdyby nie wynalazek braci Wright.

Giffard Dirigible – sterowiec o napędzie parowym zbudowany w 1852 roku przez Henri Giffarda

Alberto Santos-Dumont – brazylijski milioner i entuzjasta lotnictwa podczas lotu swoim „Numerem 5”, rok 1901
Na początku I wojny światowej obydwie strony konfliktu chętnie wykorzystywały sterowce do przeprowadzania bombardowań. Z czasem jednak stało się jasne, że wielkie, powolne i delikatne statki powietrzne stanowią zbyt łatwy cel dla artylerii i samolotów.

Niemiecki sterowiec Schütte-Lanz 2 podczas bombardowania Warszawy, rok 1914

Brytyjski plakat propagandowy, rok 1915

Zeppelin zestrzelony w okolicach Colchester, Anglia, rok 1916
Pomimo iż sterowce nie miały takiego potencjału jak samoloty, w okresie międzywojennym nie porzucono idei wykorzystania ich do celów militarnych.
Prawdziwą rewolucję przyniosło jednak otwarcie pierwszej transoceanicznej linii pasażerskiej przez Zeppelina. Okazało się, że sterowiec był szybszy niż statek i oferował komfort, o którym pasażerowie samolotu mogli tylko pomarzyć – prywatna kajuta, restauracja, bar czy pokład obserwacyjny. Ponadto, ze względu na swoją niską masę, zużywał znacznie mniej paliwa niż samolot.

Graf Zeppelin LZ 127 – pierwszy pasażerski sterowiec nazwany na cześć Hrabiego Ferdinanda von Zeppelina – pioniera lotów sterowcami

Graf Zeppelin był najdłużej pozostającym w służbie cywilnym sterowcem – ponad 9 lat i 1 700 000 kilometrów w powietrzu, w tym lot dookoła świata

Hugo Eckener – Kapitan Grafa Zepellina

Wnętrze sterowca

Graf Zeppelin nad Jerusalem

Graf Zeppelin nad Zatoką Guanabara, Rio De Janeiro, maj 1930 roku

Graf Zeppelin nad Kairem, fotografia stereoskopowa, kwiecień 1931 roku
W 1931 roku ukończono budowę Empire State Building w Nowym Jorku. Legenda głosi, że iglica wieżowca została zaprojektowana jako terminal dokujący dla sterowców. W teorii pasażerowie w zaledwie kilka minut po opuszczeniu pokładu mogli znaleźć się w centrum Manhattanu. Niestety silne wiatry stanowiące częste zjawisko na wysokości ponad 300 metrów skutecznie uniemożliwiały nawiązanie stabilnego połączenia między sterowcem a budynkiem. Wizja portu lotniczego na szczycie drapacza chmur była jedynie pretekstem do budowy iglicy przewyższającej Chrysler Building.

***
Sukces komercyjny zachęcił Zeppelina do budowy jeszcze większych jednostek – LZ 129 Hindenburg oraz LZ 130 Graf Zeppelin II. Oddany do użytku w 1936 roku Hindenburg przy 245 metrach długości stanowił największy statek powietrzny, jaki kiedykolwiek oderwał się od ziemi. I zdawać by się mogło, że ludzkość wkracza w nową erę transportu powietrznego. Niestety dominacja sterowców w powietrzu skończyła się równie szybko, jak się zaczęła – 6 maja 1937 roku, podczas podchodzenia do lądowania w Lakehurst, Hindenburg nieoczekiwanie stanął w płomieniach i runął na ziemię w ciągu zaledwie 30 sekund. 13 pasażerów i 22 członków załogi poniosło śmierć. Życie stracił też członek ekipy naziemnej. Lądowanie największego statku powietrznego w New Jersey przyciągnęło rzesze dziennikarzy – zdjęcia, filmy i słynna relacja Herberta Morrisona obiegły świat, raz na zawsze niszcząc reputację sterowców jako bezpiecznego środka transportu.
Przyczyn zapłonu Hindenburga nigdy nie ustalono. Nieukończony Graf Zeppelin II, podobnie jak Hindenburg, miał być wypełniony wodorem. Zarząd Zeppelina próbował jeszcze na etapie produkcji zastąpić niebezpieczny czynnik niepalnym helem – niestety jedynym krajem dysponującym tym cennym płynem były Stany Zjednoczone. Hugo Eckener zabiegał o pozyskanie tego gazu u samego Roosevelta – FDR zgodził się, pod warunkiem, że hel zostanie wykorzystany w celach pokojowych. Niestety aneksja Austrii przez III Rzeszę unieważniła umowę i Graff Zeppelin II ostatecznie wypełniono wodorem. Nietrudno się domyślić, że statek nie mógł już pełnić funkcji, do której został przeznaczony – bliźniak Hindenburga latał zaledwie rok, bez pasażerów poza strefami tropikalnymi, a w 1940 roku został zezłomowany wraz ze swoim poprzednikiem – rozpędzająca się machina wojenna Hitlera potrzebowała lekkich stopów aluminium do budowy samolotów.
Katastrofa Hindenburga była potężnym ciosem w reputację sterowców, ale czy była jedyną przyczyną ich ostatecznego zaniku? Stany Zjednoczone dysponowały w tym czasie flotą sterowców wypełnionych helem. US Navy eksperymentowała z wykorzystaniem statków powietrznych jako latających lotniskowców. Wystarczy jednak prześledzić ich historię, aby zrozumieć, że ryzyko pożaru nie było jedynym problemem, z jakim borykały się sterowce.
USS Los Angeles

USS Los Angeles (ZR-3), rok 1929
Dostarczony przez Zakłady Zeppelina w ramach reparacji wojennych był wykorzystywany do szkoleń i eksperymentów z przenoszeniem mniejszych jednostek latających. Był to zarazem jedyny amerykański sterowiec, którego kariera nie zakończyła się spektakularną katastrofą.

USS Los Angeles zacumowany do USS Patoka, luty 1931 roku

ZR-3 nad Waszyngtonem

Kajuta pasażerska, rok 1924

W 1927 roku podczas dokowania silny wiatr poderwał USS Los Angeles niemal do pionu – z tej niecodziennej akrobacji sterowiec wyszedł prawie bez szwanku
USS Shenandoah

USS Shenandoah zacumowany w bazie lotniczej w San Diego
Pierwszy z trzech sterowców US Navy skonstruowany w bazie wojskowej Lakehurst. Oddany do użytku w 1923 roku odbył pierwszy lot transkontynentalny.

USS Shenandoah (ZR-1) zacumowany do USS Patoka (AO-9), Maine, czerwiec 1925 roku
Po zaledwie dwóch latach służby, 2 września 1925, podczas rutynowego lotu promocyjnego został zniszczony przez silne szkwały w pobliżu Caldwell w stanie Ohio – 14 członów załogi straciło życie, w tym dowódca Zachary Lansdowne.

***

Zanim na miejsce przybyło wojsko, wrak sterowca został rozkradziony przez okolicznych mieszkańców
USS Akron

USS Akron podczas dziewiczego lotu, 2 listopada 1931 roku
USS Akron (ZRS-4) był pierwszym w historii latającym lotniskowcem – mógł przenosić 5 myśliwców F9C Sparrowhawk. Przez niecałe dwa lata w służbie brał udział głównie w manewrach wojskowych.

Na chrzest USS Akrona przybyło 400 tysięcy widzów – hangar pomieścił jednak zaledwie 150 tysięcy, 15 września 1931 roku

F9C Sparrowhawk we wnętrzu kadłuba ZRS-4

Z pomocą trapezowej ramy opuszczanej z kadłuba myśliwce mogły być zwalniane do lotu oraz przechwytywane po powrocie do statku-matki

Samolot szkoleniowy N2Y-1 podczas próby dokowania

Zwalnianie myśliwców, w tle widoczny mostek pomocniczy w dolnym stateczniku ogonowym

USS Akron w bazie Lakehurst, New Jersey
4 kwietnia 1933 roku, podczas rutynowej misji u wybrzeży New Jersey, załoga USS Akrona napotkała gwałtowną burzę. Podczas zwiększania pułapu sterowiec zahaczył statecznikiem ogonowym o powierzchnię wody, co doprowadziło do całkowitej utraty kontroli nad statkiem. Minuty później Akron rozbił się o wzburzony Atlantyk. Z 76-ciu członków załogi przeżyło zaledwie trzech – pozostali utonęli lub zamarzli w lodowatej wodzie. Katastrofa Akrona była najtragiczniejszym w historii wypadkiem z udziałem sterowców.
USS Macon

USS Macon nad Nowym Jorkiem, rok 1933
Podobnie jak Akron, USS Macon pełnił rolę latającego lotniskowca o celach zwiadowczych.

USS Macon (ZRS-5)

Załoga USS Macona, 6 czerwca 1934 roku
12 lutego 1935 roku, w drodze powrotnej z manewrów w Sunnyvale wzdłuż kalifornijskiego wybrzeża, załoga USS Macona natrafiła na silny sztorm. Podczas burzy jeden z pierścieni kadłuba uległ uszkodzeniu, co w konsekwencji doprowadziło do oderwania statecznika ogonowego i rozszczelnienia komór z helem – statek stracił sterowność i osiadł na wodzie w Zatoce Monterey, a następnie zatonął. Tym razem zginęło „zaledwie” dwóch członków załogi – dowództwo marynarki wojennej wyciągnęło wnioski po katastrofie Akrona – sterowce wyposażono w tratwy i kamizelki ratunkowe.
Kiedy porówna się praktyczność i bezpieczeństwo amerykańskich sterowców z na przykład USS Midway – lotniskowcem pozostającym w służbie przez niemal 50 lat, zdolnym do przenoszenia ponad 80 samolotów, nie dziwi decyzja o porzuceniu idei militarnego wykorzystania sterowców. Jedną z przyczyn katastrof mogło być nieodpowiednie wyszkolenie załogi, która nie wiedziała, jak reagować na warunki pogodowe. Zdaje się, że jedyną osobą, która w pełni opanowała sztukę dowodzenia sterowcem był Hugo Eckener, który przez niemal dekadę dowodził Graf Zeppelinem. Nie bez znaczenia pozostają czynniki ekonomiczne – statki powietrzne wymagały wieloosobowej obsługi naziemnej, specjalistycznej infrastruktury, w tym ogromnych hangarów, a liczba członków załogi niemal zawsze przekraczała liczbę pasażerów.
W obliczu powyższych przykładów trudno oczekiwać, aby delikatna i kosztowna natura sterowca była w stanie sprostać bezwzględnej rzeczywistości ekonomiczno-pogodowej w stopniu podobnym do samolotu czy statku.
Choć sterowce, opanowały podniebny transport na zaledwie dekadę, ich srebrzyste sylwetki na dobre wpisały się w naszą popkulturę i wizję świata. Dziś nie ma raczej realnych szans na ich powrót, lecz mimo to nie przestają pobudzać naszej wyobraźni.
c.d.n.